Skip to main content
GI300

Główna nawigacja

  • Front
  • STOP iD2020
  • Energetyka
  • Samoobrona
  • Komunikacja
Menu konta użytkownika
  • Log in

Dlaczego Habeck kazał zamknąć ostatnie elektrownie jądrowe w środku kryzysu energetycznego?

Sąd Administracyjny w Berlinie zmusza prawników Habecka do ujawnienia części wcześniej utajnionych dokumentów. Sąd chce podjąć decyzję w sprawie pozostałych spornych dokumentów w ciągu dwóch tygodni.

Elektrownia jądrowa Neckarwestheim była ostatnią niemiecką elektrownią jądrową, która miała zostać wyłączona z sieci w marcu 2023 roku. Publikacja dokumentów wcześniej utajnionych przez Federalne Ministerstwo Gospodarki może wyjaśnić, czy wycofanie energii jądrowej było prawdopodobnie motywowane ideologicznie.

Czy wkrótce wyjdzie na jaw, dlaczego minister gospodarki Robert Habeck (Zieloni) kazał zamknąć ostatnie elektrownie jądrowe w środku niemieckiego kryzysu energetycznego? W chwili obecnej wygląda na to, że pojawią się odpowiedzi na istotne pytania.

Sąd Administracyjny Berlin-Moabit odrzucił kilka argumentów użytych przez prawników Habecka w celu dalszego ukrywania dużej części dokumentów przed opinią publiczną. Według Berliner Zeitung, prawnicy zgodzili się teraz na ujawnienie trzech czwartych dokumentów.

Wyrok w sprawie spornej pozostałej części ma zostać wydany w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jesienią 2022 r. redaktor Daniel Gräber, szef działu kapitałowego magazynu "Cicero", złożył pozew o ujawnienie dokumentów.

Ministerstwo Środowiska udzieliło informacji, Ministerstwo Gospodarki nie

Gräber złożył pozew, ponieważ ministerstwo Habecka trzymało akta pod kluczem, mimo że miało prawo dostępu do nich. Ministerstwo Środowiska, kierowane przez partyjną koleżankę Habecka, Steffi Lemke, wywiązało się z tego obowiązku i dostarczyło ponad 100 wewnętrznych e-maili, notatek, projektów i oświadczeń. W przeciwieństwie do tego, Ministerstwo Gospodarki Habecka dostarczyło jedynie " kilka słów pocieszenia", napisał Gräber na początku listopada 2022 roku.

Tłem tej odmowy może być celowa próba spowolnienia wydłużenia okresu eksploatacji elektrowni jądrowych. Według Gräbera, "Cicero" i "Welt am Sonntag" są w posiadaniu wewnętrznych dokumentów rządowych, które to potwierdzają. A ponieważ odmowa udzielenia informacji była kontynuowana, "Cicero" zainicjowało pozew sądowy.

Prawnicy Habecka grożą koszmarnym scenariuszem

Wracając do sądu administracyjnego w berlińskiej dzielnicy Moabit: tam, według Berliner Zeitung, urzędnicy Habeck starali się znaleźć argumenty uzasadniające utrzymanie dokumentów w tajemnicy. W przyszłości nie można było wykluczyć wąskich gardeł w dostawach energii, takich jak te, które wystąpiły wkrótce po wybuchu wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku.

Dlatego akta nie powinny zostać ujawnione, argumentował prawnik ministerstwa. I zagroził scenariuszem grozy. Niemcy mogą ponownie pogrążyć się w chaosie energetycznym, ponieważ elektrownie jądrowe nie są już podłączone do sieci. Urzędnik dodał, że ówczesna sytuacja kryzysowa może zostać przeniesiona na przyszłe sytuacje kryzysowe w zakresie bezpieczeństwa energetycznego.

W ten sposób chce zapewnić w sądzie, że akta pozostaną tajne. Jednocześnie, według Berliner Zeitung, prawnik chce obejść zasadę, zgodnie z którą opinia publiczna ma prawo wiedzieć, w jaki sposób rząd podejmował pewne decyzje w przeszłości.

Opozycja i krytycy medialni zagrożeniem według prawników Habecka

Nie jest to jednak jedyna wymówka. Urzędnik Habecka wskazuje również, że publikacja wcześniej tajnych dokumentów może zagrozić poufnym konsultacjom w sprawie energii jądrowej lub bezpieczeństwa dostaw między Niemcami a innymi krajami.

W tym kontekście mówi o odrębnej ścieżce, którą Niemcy obrały w związku z wycofywaniem się z energii jądrowej. Niemcy będą musiały bronić tego przed mediami i innymi krajami europejskimi. "Berliner Zeitung" przypuszcza, że w ten sposób Ministerstwo Gospodarki najwyraźniej chce zapobiec ujawnieniu dokumentów, które mogłyby zdyskredytować jego decyzję o wycofaniu się z energii jądrowej.

Inny przedstawiciel prawny ministerstwa próbuje załagodzić sytuację. Nie ma bezpośredniego zagrożenia kolejnym wąskim gardłem w dostawach energii. Niemniej jednak nie można wykluczyć, że wybuchnie kryzys podobny do tego sprzed prawie dwóch lat.

Dostrzega on jednak także kolejne niebezpieczeństwo czyhające z innej strony - a są nim "partie opozycyjne i krytyczne media". Są też inne problemy.

Na przykład, rząd federalny musi codziennie koordynować i zajmować stanowisko w sprawie kontrowersyjnej decyzji nuklearnej - na przykład z grupą parlamentarną CDU/CSU w Bundestagu, mówi urzędnik państwowy. Ta ostatnia złożyła ponad dziesięć drobnych pytań dotyczących wycofania energii jądrowej. Ponadto, podczas konferencji klimatycznej COP 28 w Dubaju, kilka krajów zebrało się, aby opowiedzieć się za zwiększeniem udziału energii jądrowej.

Społeczeństwo ma prawo do informacji

Chociaż większość krajów na całym świecie nie posiada jeszcze żadnych elektrowni jądrowych, niemiecki rząd nadal musi bronić swojej decyzji o wycofaniu się z energii jądrowej. Co więcej, nie można było wykluczyć, że poszczególne elektrownie jądrowe, które zostały oddane do eksploatacji, zostaną ponownie włączone do dyskusji. Jest to oczywiście groźny scenariusz dla rządu federalnego, który jednak nie przekonał sędziego.

Argumenty są odpierane przez ustawę o informacji środowiskowej (UIG) i ustawę o wolności informacji (IFG). Zgodnie z tymi ustawami społeczeństwo ma prawo do otrzymywania informacji istotnych dla środowiska od wszystkich właściwych organów.

W związku z tym sędzia odrzucił wniosek urzędników Habeck o zastosowanie tzw. procedury udziału osób trzecich. Stanowi ona, że odpowiednie strony trzecie, które prowadziły dialog z ministerstwem - w tym przypadku operatorzy elektrowni jądrowych - muszą najpierw zostać przesłuchane, zanim dokumenty ministerstwa zostaną ujawnione.

Zdaniem sędziego, urzędnicy nie wyjaśnili w przekonujący sposób, w jakim stopniu ujawnienie dokumentów mogłoby wpłynąć na tajemnice handlowe i biznesowe spółek. Podczas przesłuchania jeden z urzędników Habeck przyznał, że jest mało prawdopodobne, aby publikacja miała wpływ na tajemnice przedsiębiorstwa.

Sędzia wybuchnął śmiechem

Następnie, według "Berliner Zeitung", który podobno uczestniczył w przesłuchaniu, sprawy stają się dziwne: podczas przesłuchania prawnik Habecka nie był nawet w stanie powiedzieć, czy demontaż elektrowni jądrowych w Niemczech jest odwracalny, czy nie.

Następnie, podczas gdy sędzia wymienia wszystkie dokumenty, które wcześniej były niedostępne dla opinii publicznej, pojawia się kolejny "młotek": sędzia wspomina o notatce i pyta przedstawicieli ministerstwa o charakter dokumentu. Według przedstawicieli ministerstwa było to zadanie z praktyki urzędniczej, które nie zostało przedłożone na szczeblu kierowniczym ani nie miało żadnego wpływu na ustawodawstwo. Niemniej jednak, zgodnie z ich wiedzą, notatka była niejawna. Wtedy dzieje się coś, co jest rzadko spotykane w niemieckich sądach: Sędzia wybucha śmiechem.

Niektóre istotne dokumenty, które do tej pory pozostawały ukryte przed opinią publiczną, prawdopodobnie wyjdą na jaw. Mogą one posłużyć do zrozumienia, w jaki sposób podjęto decyzję o końcu energii jądrowej w Niemczech.

Mówi się o piśmie przewodnim w związku z projektem ustawy, korespondencji z Urzędem Kanclerskim, notatkach z przemówień rzecznika rządu Steffena Hebestreita i różnicach zdań w ministerstwach na temat zamknięcia elektrowni jądrowych.

Nazwisko byłego sekretarza stanu Patricka Graichena jest również kilkakrotnie wymieniane podczas przesłuchania. Habeck musiał go zwolnić po tym, jak okazało się, że najlepszy człowiek Graichena, Michael Schäfer, został mianowany szefem państwowej Niemieckiej Agencji Energii na jego polecenie.

Graichen, który jest aktywny w stowarzyszonej z Zielonymi organizacji lobbingowej Agora Energiewende, był uważany za architekta importu skroplonego gazu ziemnego do Niemiec i obecnie unieważnionej ustawy grzewczej, kontynuuje Berliner Zeitung.

Czy rezygnacja z energii jądrowej była motywowana ideologicznie?

Po przesłuchaniu w poniedziałek, 22 stycznia 2024 r., urzędnicy Habecka obiecali ujawnić trzy czwarte dokumentów, które nadal są przedmiotem sporu. Wiele z tych dokumentów pochodziło z listy, którą wysłali do sądu i powoda Daniela Gräbera (reprezentowanego przez prawnika Christopha Partscha) dopiero w poprzedni czwartek. Na poprzedniej rozprawie sądowej we wrześniu 2023 r. sąd nadal uważał akta cytowane przez Ministerstwo Habeck za niekompletne.

Jedna czwarta dokumentów pozostaje jednak przedmiotem sporu. Ich wydanie będzie prawdopodobnie przedmiotem wyroku sądu, który ma zostać wydany w ciągu najbliższych dwóch tygodni i doręczony na piśmie obu stronom.

Jeśli "Cicero" wygra spór administracyjny i uzyska kopie wciąż utajnionych dokumentów, może to być nie tylko wstyd dla Roberta Habecka, konkluduje "Berliner Zeitung". Akta mogą również wznowić debatę na temat tego, w jakim stopniu wycofanie energii jądrowej było motywowane ideologicznie - i dlaczego Ministerstwo Gospodarki kontynuowało ją pomimo wszystkich ostrzeżeń.


- źródło

 

Breadcrumb

  1. Home

 ROZPOZNAWANIE INFORMACYJNE I ŁĄCZNOŚĆ  
 
Ta strona internetowa prezentuje porządek bezpieczeństwa informacji w trakcie jej używania i nie udostępnia żadnych elementów informacyjnych. Na stronie mogą znajdować się Facebook posty, X tweety i wiadoności z serwisu Telegram. System i wszystkie zawartości są aktualizowane. Strona jest napędzana systemem Drupal10.

STOP 🛑 iD2020